2003.12.23
Siedziałem w jednym z przedziałów jednego z nieskończonej chyba ilości wagonów Pociągu Poza i wpatrywałem się w mrok za oknem, w nieprzenikniony mrok za oknem, kiedy doszedł mnie niesamowicie nieprzyzwoity chichot, głośny śmiech. Starałem się nic z tego nie robić, pomyślałem, że może kolejna paczka zachciała zrobić sobie dobrze, ja jednak tym razem nie miałem ochoty na żadne, choćby kameralne orgie. Nic to jednak nie znaczyło, a mi nie było dane zaznawać dłużej spokoju, gdyż do mojego przedziału wpadł z impetem Duch Alternatywny, Tomek, a jakże. Wpadł z jakąś piersiówką i zasunął za sobą drzwi, nadal głośno się śmiejąc (powoli przestawał).
- Wiedziałem, wiedziałem i tylko obstawiałem, kiedy zaczną tobie chodzić po głowie takie myśli. - rzekł, udając prawdziwą powagę (widziałem niezłomne iskierki w jego oczach, wyglądał jednak zbyt sympatycznie, żebym się w ogóle gniewał, czy coś).
- To znaczy jakie myśli? - zapytałem.
- Nie mów, że nie wiesz. Of course: no love, no future, no "Together", no... co tam jeszcze chcesz. Everything You want. Prawda, że się ostatnio bawisz znowu w angielski? Nichtwar? Ten Twój Kolega dobrze zauważył, tylko obstawiać końca.
- Nie bądź cyniczny.
- Ależ jestem! I ty też powinieneś, bo dobrze wiesz, że to wszystko mało jest warte, a i tak użycie przeze mnie określenia "mało" jest nie lada komplementem. Cholera, człowieku, baw się! Masz rację z tymi twoimi hasłami, ale takie doświadczenia, to nie pierwszyzna, wiesz mi, Ameryki nie odkryłeś.
- Nie powiem ci, "Co ty nie powiesz?", bo mi się nie chce. - odrzekłem.
- Jasne. A tak przy okazji, wyglądasz dzisiaj na lekko wstawionego? Wiem, to ten ból głowy. Swego rodzaju psychofizyczny kac, odreagowanie powłoki na stresy duchowe. Masz, napij się, dobrze ci zrobi. - rzekł Duch Alternatywny, podając mi piersiówkę. - Wiesz co? Wyglądasz strasznie. Potrzebna ci terapia. - rzekł poważnie. - Jak nic, potrzebna ci terapia. Daj sobie spokój z teatrzykami, ze złudzeniami, z całym tym mało wartym stuffem. Bądź otwarty i żyj teraz. Nic na siłę - sam tak mówisz. Cholera, nie mówiłbym ci tego, gdyby mi nie zależało, a zależy mi, bo oboje mamy przecież coś ze sobą wspólnego, right?
- Racja, ten wspólny Potencjał.
- Powiedzmy to razem, bracie: PO-TEN-CJAŁ!
Mniej więcej tutaj film mi się urwał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz