Roxie

2004.02.24

Jedną z charakterystycznych cech Ducha Alternatywnego jest to, że zrobił w życiu wiele rzeczy, o których ja tylko marzyłem, czy fantazjowałem. Duch nie napawa mnie ani odrazą, ani złością, ani nawet irytacją. Czuję się raczej w jego kontekście, jak brat bliźniak. Jesteśmy tak różni, a jednocześnie niezmiernie sobie bliscy. Dlatego nie pociesza mnie fakt, że również ja w swoim życiu zrobiłem to, o czym Duch Alternatywny tylko myślał. Ja tylko przyjmuję to do wiadomości. Akceptuję nasze różnice.

Pewnego razu Duch opowiedział mi o dziewczynie, z którą spędził cały dobry rok, jak nigdy. Właściwie znał tylko jej pseudonim, imienia nie poznał nigdy, choć właściwie jakoś specjalnie go to nie interesowało. Roxie trafiła idealnie w okres w życiu Ducha, w którym był bardzo twórczy i refleksyjnie nastawiony do życia. To zdarzało się od święta, ale należy pamiętać - że się zdarzało. Duch opowiadał mi o tym z pewnym zamyśleniem. Mówił, że miewał w życiu takie stany, w których zatrzymywał się i... myślał. Kłopot polegał na tym, że nie mógł usiedzieć w jednym miejscu, nie potrafił myśleć biernie, kontemplować wizji w dłuższym okresie czasu, co jest charakterystyczne dla mnie. Duch znał moc idei, znał potęgę pomysłów i wyobraźni - jednak jeśli już coś konkretnego pojawiło się w jego umyśle, musiał z tym żyć w pełni. Bardzo szybko się rozkręcał.

W tamtym okresie Duch interesował się fotografią. Mówił, że Roxanne spadła na niego niczym prosto z nieba dokładnie wtedy, gdy zapisał już wiele stron swoich własnych, związanych z fotografią artystyczną, przemyśleń. Tomaszowi zapaliła się w głowie lampka oświetlająca całe jego studio - pomieszczenie wynajęte za pieniądze, jakie Tomasz wygrał w pewnym konkursie na uczelni. A trzeba przyznać, że Duch przebywał wtedy na uczelni, bardziej duchem, niż ciałem ;). Był studentem teoretycznym, albo też wiecznym studentem. Był bardzo śliski, dzięki wielu znajomościom mógł sobie pozwolić na studia w dokładnie takim kształcie, w jakim je sobie wymarzył. Żaróweczka w głowie Tomasza rozświetliła studio pomysłami na sztukę. Na fotograficzny artyzm. Tomasz pragnął zamknąć w kliszy pasję, żar, namiętność, ale i delikatność, subtelność, niedomówienie - słowem: całą kobiecość. Wiele stronic przeteoretyzował. Wtedy właśnie pojawiła się Roxanne. Roxie znała reputację Tomka, jak i zauważyła, że od pewnego czasu widocznie jak gdyby wycofał się z życia towarzyskiego. Zaintrygowało ją to. Nie chciała być kolejnym przedmiotem wykorzystanym przez tego samca, ale... nie mogła spocząć, póki nie rozwiąże zagadki Ducha. Zlokalizowała jego aktualne miejsce pobytu, zwane potocznie "studiem" i w końcu pewnego dnia zapukała do drzwi.

Duch Alternatywny opowiedział mi, że stanął wtedy jak wryty, poczuł, iż nagle znajduje się pod wpływem iluminacji, olśnienia. W drzwiach pojawiła się bowiem niepozorna bogini o niesamowitym potencjale, który on - Duch - wyraźnie potrafił dostrzec. Wyciągnął żarliwie pobrudzoną atramentem dłoń, przedstawił się oraz zaprosił Roxie do środka.

Dziewczyna z czasem diametralnie zmieniła taktykę. Z chłodnego dystansu i zaciekawienia przestawiła się na wyraźne zainteresowanie. Najpewniej dlatego, że mogła się dzięki temu poczuć niesamowicie dowartościowana. Mogła się poczuć boginią w pełnym słowa znaczeniu, mogła się poczuć *kimś*. Z czasem, gdy Roxie zanotowała sobie w myślach pierwsze sukcesy ich wspólnych prac, stała się bardzo przywiązana do Ducha. Co tu dużo mówić - stali się bardzo niestandardową, nieoficjalną parą, którą łączyła pewna pasja tworzenia. Każdego dnia i każdej nocy, za pomocą odpowiedniego obiektywu i oświetlenia - odkrywał ją, krok po kroku, centymetr po centymetrze. Analizował każdy cień, podążał za każdym promykiem światła i przyglądał się detalom faktury. Analizował wizualną głębię, by dotrzeć do duchowego, metaforycznego, lecz jednocześnie niesamowicie jasnego i oczywistego przekazu: kobieta. Tym słowem tętniło jego serce przez te kilkanaście miesięcy. Kilka wystaw, ale i o wiele więcej zbiorów własnych. Z każdej kolejnej wystawy mieli więcej funduszy na dalszą działalność. Mogli rozwinąć skrzydła. Roxie namawiała go, by od czasu do czasu odchodził od obiektywu i zainteresował się komputerem - miał tam bowiem wszelkie materiały na temat nowości technicznych i technologicznych świata fotografii artystycznej. Nowe koncepcje, triki, sposoby, ujęcia, wizje.

Tomek obracał ciałem i Duszą tej dziewczyny pomiędzy palcami, niczym monetą. Sytuował ją w centrum. Dla niej było to długofalowe doznanie intensywnego spełnienia. Niepotrzebnie obawiała się nieraz, że po wszystkim poczuje się raczej jak wypluty z impetem ogryzek, bowiem czuła jego zainteresowanie jej osobą, wmawiała sobie, że on pożąda każdej jej komórki, każdej jej myśli. I tak też było. Przez dwanaście miesięcy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz