2003.12.10
Spotkałem się dziś z Duchem Alternatywnym, gdyż w moim sercu przez pewien tekst pojawiło się trochę - uwaga - sceptycyzmu względem prawdziwych, idealistycznych uczuć. Jako osoba wrażliwa, nierzadko nasiąkam, jak gąbka, aurą tego, czego doznaję, z czym się kontaktuję. Sceptyczny tekst wystarczył (+ pewna ironia), bym chciał spotkać się z Duchem Alternatywnym. Sam ze sobą bowiem nie mógłbym dojść do żadnych wniosków, zatrzymałem się bowiem na idealizmie - i na tym kropka. Ale Duch Alternatywny, o Którym pisałem wcześniej, Tomek z wielkiego miasta, którego całkiem niedawno poznałem w Pociągu Poza, to co innego.
Zapytałem się Jego o tą Miłość Idealistyczną, trwałą, nieepizodyczną, niesamowitą. Długo się zastanawiał. Powiedział mi, że to jest chyba nasz wspólny problem, albo wspólny szept naszej Duszy. Był przekonany, że cały idealizm, jaki jest w nas, wywodzi się z Potencjału. On wiedział, jak i ja się domyślałem - że Potencjał, to coś w rodzaju esencji nas obojga. Potencjał, to Moc, to Magia, z Której każdy z nas korzysta na swój skrajnie inny sposób. No może nie do przesady skrajnie, bo radykalnymi przeciwnościami nie jesteśmy, ale wystarczająco, aby nie było z wierzchu widać, że jesteśmy do siebie podobni.
Duch Alternatywny stwierdził, że często odczuwał i nadal jeszcze mu się to zdarza, zgorzknienie. I powiedział, że to znów jest wina Potencjału, Który właśnie w taką, a nie inną reakcję wchodzi w korelacji z miłostkami tego świata, z tematem: "Uczucia idealistyczne w XXI wieku", zresztą wstaw sobie jakikolwiek inny. "W tym świecie" - być powinno. Ja natomiast rzekłem Jemu, że chyba coraz bardziej rozumiem, czym jest ta Miłość, w Którą ja wierzę i Którą wyznaję - w dzisiejszym świecie. Niesamowicie mitycznym świętym Graalem wszystkich, co to aspirują do dawania posłuchu szeptom i głosom swych Dusz. Ja się jeszcze dziwię, że istnieje słowo "idealizm", bardzo grzeczne, kulturalne określenie bajania, baśni, legend. Gdzieś tam, coś, kiedyś, jakoś... może to tylko *ideał*, jakiś idealny, błyszczący wzór, który ludzie wymyślili sobie na podstawie własnej niedoskonałości? W tym przypadku musieliby poczuć jej zgorzknienie. A czy tak faktycznie było? Czy pragnienie czegoś lepszego, które w końcu dorasta do pragnienia czegoś tak dobrego, że już lepsze być nie może - może być irracjonalne? Pozbawione sensu, racji bytu spełnienia? Być skutkiem ubocznym? Nie chcę i nie wierzę w to, rzekłem Duchowi Alternatywnemu. A On powiedział mi, żebym się nie martwił. On również nie wyrzucił na śmietnik głosów Potencjału. Powiedział, że są zbyt ważne. Co więcej - rzekł, iż bardzo dobrze się składa, że można traktować idealizm synonimem baśni i bajań, gdyż dzięki temu On osobiście ma łatwiej - raczej się nie pomyli, jeśli dozna spełnienia. Ma zapewniony naturalny aparat selekcji, niesamowicie skuteczny, niesamowicie bezduszny, niesamowicie pragnący. *Teoretycznie* uznający kompromisy, tj. symulujący je - rzekł mi, iż właśnie to praktykował przez większość swojego młodzieńczego życia - symulowanie kompromisów, tak, aby osoby, które wchodziły z Nim w jakieś "uczuciowe" relacje - były syte, podczas kiedy On, gdyby brał je w pełni poważnie - nadal odczuwałby głód.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz