Wdzięczny koncept portfolio
Jedną z przyjemnych cech konceptu portfolio dla designera-pasjonaty jest jego wdzięczny potencjał do re-designu. Innymi słowy, portfolio tak świetnie nadaje się do zaprezentowania własnych umiejętności designerskich na szeroką skalę - co nadaje się do tego wielokrotnie. Posiadając Własne portfolio dysponujesz więc świetną okazją do ekspresji wielu Własnych pomysłów - w skali właściwie pozbawionej granic.
Jeżeli chodzi o Mnie, przez lata stworzyłem już wiele najrozmaitszych koncepcji Własnego portfolio (na łamach którego prezentowałem - i prezentuję do dziś - wybrane prace z Mojego dorobku w temacie projektowania tak witryn internetowych, jak i grafiki komputerowej). Każda z tych koncepcji była tworzona od podstaw, z pełnym odczuciem wypływającej z tego faktu swobody oraz... możliwością "szerokiego rozpostarcia skrzydeł". Innymi słowy, jeżeli web/graphic design jest Twoją pasją - możliwość tworzenia dedykowanych, autorskich projektów dla Twojego Własnego portfolio może Cię ekscytować ponadprzeciętnie - właśnie dzięki temu, iż w tym konkretnym przypadku możesz całkowicie pozbawić się granic, porzucić jakiekolwiek konwencje, tworząc coś całkowicie nowego, puszczając wodze fantazji, oddając się głębokiej eksploracji Własnej wyobraźni i "rozmowy z Weną".
Sam czyniłem to wielokrotnie i z wielkim upodobaniem - a cały proces, wraz z efektem, dawał Mi wiele satysfakcji i poczucia spełnienia.
Niepokojący minimalizm
Minimalizm w designie (szczególnie w dziale "web") nie jest w Moim guście - choć jak najbardziej dostrzegam jego atuty. Zdecydowanie bardziej jestem jednak zwolennikiem korzystania z formy, czerpania z istniejących możliwości pełnymi garściami - możliwości zawartych chociażby w specyfikacji CSS 3 / (X)HTML. Innymi słowy, jeżeli już siedzę w Porsche - lubię zachowywać się tak, jakbym siedział w Porsche (miast tak, jak gdybym kierował "Maluchem").
Minimalizm w designie gros czasu stanowił dla Mnie "pustynię", której starałem się unikać. Jednocześnie widywałem od czasu do czasu takie jej ekspresje, które - o dziwo - były w Moich oczach atrakcyjne - tego typu projekty darzyłem wówczas głęboką adoracją i uznaniem. Sam jednak bardzo rzadko sięgałem po minimalizm, prezentując zwykle pogląd, iż nie nadaję się zbyt do jego kreacji na sposób Mnie satysfakcjonujący (w którym projekt jest "jakiś" - plus cechuje się wysoką estetyką oraz elegancją; daleko mu natomiast do ubogiej formy, "prawie-formy", czy też wręcz banału).
Pomimo takiego zdania na temat Własnych umiejętności stworzyłem jednak minimalistyczne projekty, których nie mogłem się powstydzić Sam przed Sobą. Co jednak ciekawe, niedawno okoliczności sprowadziły Mnie do kolejnego konceptu re-designu Własnego portfolio - o zaskoczenie: minimalistycznego.
"Wyjście do kina"
Aktualny projekt portfolio "Surround the World" jest więc minimalistyczny - jak rzadko kiedy (właściwie nie pamiętam, czy i kiedy ewentualnie było podobnie ;) ). Co jednak interesujące, dobrze się z tym czuję - projekt satysfakcjonuje Mnie, podoba Mi się, "trzyma poziom" w odniesieniu do Mojej percepcji.
Kiedy opowiadałem Menedżerce, z czym kojarzy Mi się ta konkretna odsłona - poradziła Mi, bym spisał owe spostrzeżenia i odczucia, gdyż są warte zachowania. Tak też uczyniłem.
Aktualny projekt "Surround the World" kojarzy Mi się przede wszystkim z kinem. Oglądając go czuję się, jak gdybym przebywał w kinowej sali, w której właśnie wygaszono światła i zapadła całkowita ciemność. W jej głębi jednakowoż jaskrawo rozświetla się "znak firmowy" (logo). niczym zapalona, rozżarzona żarówka - nie ukazuje jeszcze granic całego wielkiego ekranu, niemniej rzuca się w oczy, efektywnie skupiając na sobie uwagę.
Widzę więc logo, jawiące się niczym piktogram wytwórni filmowej - zwiastujące nadchodzący "film", którym staną się oczywiście wszystkie zawarte w portfolio projekty, zaprezentowane w formie dużych (większych niż miniaturki) screenów - poszczególnych kadrów.
Kiedy natomiast zagłębiam się w samą "historię", eksplorując stronę - Moja uwaga zogniskowana na poszczególnych "kadrach" jest maksymalna i niczym niezmącona - albowiem ciemność panująca wokół maksymalizuje ekspozycję (co też wyraźnie kojarzy Mi się z kinem, w którym oglądając film znajdujesz się niejako "zawieszony" w bezwymiarowej ciemności, o trudno oszacowywalnych granicach).
W tym ujęciu "oglądając film", będę czerpał zeń maksimum - z jego barw, kompozycji... unikatowości; dostrzegę go maksymalnie, dostrzegę go naprawdę.
W pracy ważna jest... kawa
Nie bez kozery zaraz obok menu "Ważne informacje" znajduje się obrazek kawy - choć decydując się na ten element nie byłem jeszcze świadomy jego symbolicznego znaczenia :) . Symbolicznie rzecz biorąc bowiem rzec by można, iż kawa ta stanowi "podprogową" odpowiedź na (niezadane) pytanie, co jest tak naprawdę ważne, o ile nie najważniejsze w Mojej pracy: przyjemność, pasja, powołanie. To, co najważniejsze - a jednocześnie najbardziej istotne dla Klienta (gdyż kreuje wysoką jakość, pracującą na Jego korzyść) - ma więc miejsce przy kawie - bardziej w swobodnym klimacie "przerwy", niż sformalizowanym - pracy.
Einstein powiedział: "Wierzę że miłość jest lepszym nauczycielem, niż poczucie obowiązku." Ciekawym, czy też Einstein pił kawę :) ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz