Świadoma praktyka Prawa Przyciągania często skłania Mnie do zadawania pytania:
"Czy (Mój) aktualny sposób myślenia Mi sprzyja?"
W praktyce oznacza to również:
"Czy (Mój) aktualny sposób myślenia jest optymalny?"
(Czy zapewnia Mi najlepsze możliwe efekty?)
Nie ustaję w doskonaleniu odpowiedzi na tego rodzaju pytania - jak i w częstej, niezbędnej do tego samoobserwacji. W efekcie zdałem Sobie sprawę z wielu już kwestii, którymi w następstwie - poprzez proste uświadomienie ich sobie - mogłem się zająć (wyeliminować je, zmodyfikować lub zastąpić).
Jedną z nich jest prawdopodobieństwo i jego rola w Moich "nawykach myślowych".
Konsekwencje prawdopodobieństwa
Wyobraźmy Sobie hipotetyczną sytuację: chcesz kupić Produkt X. Produkt X jest jednak rozchwytywany, a promocja - która przykuła Twoją uwagę - właśnie się kończy. Możesz teraz pojechać do salonu z... właśnie: z czym? Z jakim nastawieniem się tam udasz?
a) z nadzieją, że interesujący Cię produkt będzie nadal dostępny,
b) z przygnębieniem lub zniechęceniem, że nie udało się pojechać wcześniej,
c) z raźnym i pewnym przekonaniem, że jeśli Produkt X będzie miał być Twój - tak będzie, bez względu na jakikolwiek rachunek prawdopodobieństwa;
Odpowiedzmy Sobie teraz na pytanie:
"Które podejście jest najbardziej sprzyjające?"
Przede wszystkim oczywistym wydaje się, iż zdecydowanie niesprzyjającym jest wariant "B". Udając się do salonu w celu realizacji Własnego pragnienia, z jednoczesną emanacją przygnębieniem, czy zniechęceniem - przypomina "strzał w stopę", sabotowanie Własnej intencji. Z jednej strony niejako zmuszasz się do tego, aby dać Sobie szansę i sprawdzić, czy interesujący Cię produkt jest nadal dostępny - z drugiej jednakowoż masz postawę pełną wątpliwości, takiego czy innego negatywizmu - postawę, która przeczy pozytywnej intencji, jaka Ci przyświeca. W tym ujęciu sam fakt, iż podejmujesz działanie w świecie fizycznym - nie ma takiego znaczenia jak to, iż w duchu angażujesz się w jego sabotaż. Przypomina to sytuację, w której chcesz jechać do przodu - i jednocześnie naciskasz hamulec.
Spójrzmy na wariant "A", zdający się już mniej oczywistym. Jest to opcja, w której co prawda nie jesteś przygnębiony, czy zniechęcony - z drugiej strony jednak nie pałasz pewnością siebie, czy entuzjazmem. Masz po prostu nadzieję - i w tym duchu udajesz się do salonu, tym samym dając Sobie szansę.
Z pewnością ten wariant nie jest tak hamujący, jak sytuacja opisywana poprzednio - wydaje się raczej dość neutralnym. Czy jednak aby na pewno?
Czym jest nadzieja?
Nadzieja jawi Mi się tym, co pozostaje - kiedy nie ma wiary. Co więcej, sama wiara jest dla Mnie tym, co pozostaje - kiedy nie ma wiedzy (pewności). Nadzieja jest w tej hierarchii najsłabsza - stanowiąc niemalże ostatnie tchnienie "pragnącego umysłu", ostatnią szansę którą chcemy zapewnić Sobie mimo wszystko, choć prawdę mówiąc niewiele mamy już sił, nie stać Nas na coś więcej.
Jaką więc będzie jawiła się ta konkretna postawa? Sprzyjającą? Niesprzyjającą? Neutralną? Co przychodzi Mi do głowy w tej chwili, to to - iż nadzieja zdaje się stać gdzieś "na styku" wiary i zwątpienia. Mając nadzieję, wątpliwości mogą już "przeciekać" do przestrzeni Twej Świadomości, próbując się weń zadomowić. Mogą - aczkolwiek nie muszą, gdyż czym bardziej koncentrujesz się na nadziei i tym, czego dotyczy - tym bardziej jednakowoż nadal stawiasz im opór w postaci trudno przepuszczalnej granicy. Nadzieja w tym ujęciu stanowi Twój ostatni bastion.
Wariant "C"
Śmiała wiara - czy wręcz pewność, przekonanie - i wychodzenie do świata, do życia z tej perspektywy.
Kiedy rozum obniża Twoje szanse rachunkiem prawdopodobieństwa - co robić? Czy warto się go słuchać? Wydaje się przecież argumentować logicznie i rozsądnie, zdroworozsądkowo - a przecież chcesz twardo stąpać po ziemi i wiedzieć, czego możesz się spodziewać. Zaraz, zaraz - ale czy na pewno? Czy postawa, w której rozum obniża Twój zapał i szanse jeszcze zanim wyjdziesz z domu - Tobie służy? Jeżeli już na starcie masz wychodzić do życia z perspektywą małych szans - czy warto w ogóle się trudzić? Po to tylko, żeby na koniec skwitować wszystko tekstem w stylu "Wiedziałem, że to się nie uda"? Czy naprawdę wartym jest podejmowanie działania niejako na siłę, mając cały czas na uwadze - iż sukces jest mało prawdopodobny, a więc mało realny? I wreszcie, raz jeszcze: czy taka postawa Tobie służy?
Zadaj Sobie pytanie: czego naprawdę chcesz? Sukcesu - czy porażki? Radości - czy zawodu? Jeżeli odpowiedź jest dla Ciebie oczywista i pozytywna, zadaj Sobie kolejne pytanie:
"Czy zasługuję na to, aby zawsze mieć/dawać Sobie największe szanse?"
"Wszystko jest możliwe" lub "Oczekuj nieoczekiwanego"
Istnieje możliwość przyjęcia postawy całkowicie (lub w sporej mierze) niezależnej od podszeptów umysłu. Postawy maksymalnie zorientowanej na sukces w jakichkolwiek warunkach - włącznie z jakimkolwiek prawdopodobieństwem. Jeśli bowiem nadal, ciągle na czymś Ci zależy - a jednocześnie uważasz, że nadal masz jakieś szanse na realizację Twojego celu - zmaksymalizuj to, czym dysponujesz, tj.: Twoją wewnętrzną siłę przyciągania - poprzez... Twoje wewnętrzne, odpowiednie, najbardziej optymalne nastawienie.
Jakie nastawienie zdaje się najbardziej optymalne? Będzie to postawa, w której zależy Ci na realizacji Twojej intencji i chcesz zapewnić Sobie maksimum szans, stąd nie pozwalasz Swojemu umysłowi sabotować Twoich działań podszeptami nt. rzekomego, pomniejszonego prawdopodobieństwa. W drodze do Własnego sukcesu nie potrzebujesz bowiem dodatkowego balastu - nic nie szkodzi wyjść do życia raźnie, odważnie i śmiało, z perspektywy w której wiesz, że zasługujesz na sukces - zasługujesz na szczęście, radość i spełnienie. Zasługujesz więc również na zapewnianie Sobie maksymalnych szans, zawsze i wszędzie.
Prawdopodobieństwo jako asekuracja
Ostatnim podszeptem Twojego walczącego o głos umysłu w tej sytuacji może być głos w stylu:
"Nie nakręcaj się na sukces, gdyż możesz się zawieźć."
Tym samym rozum zdaje się próbować obronić Ciebie przed dyskomfortem zawodu, który to zawód następnie mógłby przecież negatywnie wpłynąć na Twoją pewność siebie w przyszłych działaniach.
Pomyśl jednak o tym chwilę dłużej... Jeżeli ten sam "dbający o Ciebie" rozum używa jako asekuracji przekonania, że właściwie nie masz szans, lub nie masz ich prawie wcale - czy tak czy owak nie skazujesz się niemalże na pewno na porażkę? Czy pomożesz Sobie, ledwie wyciągając dłoń do życia pełnego czekających na Ciebie błogosławieństw? "Bo rachunek prawdopodobieństwa"? "Bo boję się zawodu"?
Działając z perspektywy małych szans, tak czy owak nie angażujesz w Swój sukces prawie żadnego potencjału, jakim w istocie nadal dysponujesz - twórczego potencjału Twojego Ducha, Twojej Podświadomości, Prawa Przyciągania. Emitujesz za to słaby komunikat, który tylko odrobinę nastawiony jest na realizację pragnienia - natomiast zakorzenionym jest w poczuciu bezpieczeństwa. Czy jednak bezpieczniej jest dla Ciebie pozostać niespełnionym?
Finalnie więc, tak czy owak, sytuacja słuchania własnego umysłu wydaje się bez wyjścia: równie dobrze można by nie robić nic, niż robić - delikatnie tylko ruszając palcem, aby broń Boże się nie sparzyć. W tym miejscu możemy jednak zadać Sobie kolejne pytanie:
Czy człowiek sukcesu naprawdę potrafi się sparzyć?
Przypomnijmy. Raźna, pełna pewności, wewnętrznego przekonania postawa - iż zasługujesz na sukces, zasługujesz na szczęście, zasługujesz na spełnienie. I jeśli dane zdarzenie, dany przedmiot, dany cel - będzie miało zostać zrealizowane w dany sposób, o danej godzinie, danego dnia - tak będzie, bez względu na wszystko. Jeśli jednak w istocie Twoje marzenie ma zostać spełnione już jutro, w ostatni dzień promocji, kiedy rozum podszpeptuje Tobie że właściwie "małe są szanse" - sabotujesz Swój sukces, stanowczo depcząc roślinkę która już prawie wybiła się ponad poziom gruntu (patrz: film "The Secret" i James Ray mówiący o roślince :) ).
A jeśli jednak się nie uda? To będzie znaczyło tylko tyle, iż nie nadszedł jeszcze czas, nie nadeszły najlepsze okoliczności. Żyjący w duchu Prawa Przyciągania człowiek sukcesu ufa Sile Wyższej, bez względu na to jak Ją nazwie - ufa Jej kompetencji, wyższej niż jego samego i wszystkich ludzi wokół, włącznie z ich analizami i danymi statystycznymi. Osoba taka wie, iż prawdziwa gra rozgrywa się na wyższym planie, który modeluje doświadczalną rzeczywistość odpowiednio do stanu ducha tej osoby. Inaczej mówiąc, jeżeli ta osoba chce cokolwiek przyciągnąć do swojego życia - będzie emitować odpowiedni, najbardziej optymalny komunikat zawsze - lub będzie choćby nań ukierunkowana. Nie trzeba przecież mieć zawsze siły, energii czy nastroju na wigor, zapał, entuzjazm i pewność. Można jednak pozostawać w łączności ze Stwórcą, Podświadomością, czy Wszechświatem i ufać w kompetencje tejże Siły. W tym ujęciu jesteś tylko Ty - i Ona. Zero rachunku prawdopodobieństwa. Jesteście tylko Wy - i ciągły dialog między Wami, dialog który prowadzisz nie słowami, lecz myślą, emocją, Twoim nastawieniem. Nastawiając się w sposób wątpiący, czy ograniczający Swoje szanse przekonaniem o mniejszym prawdopodobieństwie sukcesu - mówisz Bogu / Podświadomości / Wszechświatowi: "W gruncie rzeczy to nie za bardzo tego chcę". Jak bowiem czuje osoba, która chce? Jak czuje człowiek, który naprawdę pragnie - i pała miłością do swojego celu, upragnionej wizji, odczytywanej z Serca?
Dziel się z Bogiem / Wszechświatem tymi odczuciami, a zapewnisz Sobie maksimum szans. Przyjmij do wiadomości Wasz personalny dialog i wyłącz z niego tak osoby postronne, jak i Własny umysł - jeśli próbuje włączyć się w ten dialog swoimi przekonaniami nt. tego, czy i jak bardzo cokolwiek jest możliwe. W końcu chcesz mieć największe szanse... w końcu uważasz, że na to zasługujesz... w końcu wiesz, że jeśli istnieje Prawo Przyciągania, istnieje coś znacznie więcej niż statystyka.
Zostań więc człowiekiem Sekretu i... oczekuj nieoczekiwanego. Przyjmij do wiadomości, iż w istocie wszystko jest możliwe - a to, co możliwe będzie, zależeć będzie od Twojego wyboru i kompetencji Wszechświata. To właśnie Wszechświat / Bóg / Podświadomość zatroszczy się bowiem o wdrożenie w życie Twojego pragnienia - pod warunkiem, że Wasz dialog będzie nim nasycony, będzie nim "witalny". Twoje pragnienie będzie wówczas odczytywane, a rzeczywistość fizyczna odpowiednio modelowana. Pamiętaj jednakowoż, że to nie Ty - ani żaden inny człowiek - decydujecie, co znaczy "odpowiednio". A w tym: kiedy, gdzie... jak. Jest to jednak dobra nowina wiedzieć, iż najlepsze odpowiedzi na te pytania zna ktoś "większy" od Ciebie. W Kogo ręce możesz złożyć otwarcie i ufnie zasób Swego Serca... w końcu, jak myślisz, kto to tam umieścił? Co sprawia, że kochasz ..... (tu wpisz dowolne) - pałając do tego pasją, czując nieodparty pociąg...? Jest w tym zapisana informacja o Twoim Własnym przeznaczeniu - Twoja droga, Twój cel, Twój sposób na życie. Dlaczego - kiedy już jesteś świadomy pragnień płynących prosto z Serca - masz się ograniczać, zaprzeczając tym samym Sobie, Swej najgłębszej naturze? Wydaje się, iż ekscytującym jest raczej odpowiedź na pragnienia Serca - miast ich tłumienie, spłycanie, czy deptanie brakiem wiary.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz