Myślę o tym jako o cieniu, który w pewnym momencie gaśnie.
Myślę o tym również, jako o formie, którą w pewnym momencie zrzucasz.
TiDżej zgasł pierwszy. Cień pozostał czas jakiś jeszcze. Nie od razu byłem świadom, iż gasł. Dziś pozwalam Mu odejść.
Dziękuję Jemu, dziękuję Sobie - i Tobie. Choć przyznam, iż nigdy nie czułem obecności innych osób w Moim kameralnym ośrodku ekspresji, jakim była ta strona - jak za starych czasów, kiedy prowadząc bloga nie chciałem nawet, aby posiadał komentarze, przez co odczuwanie drugiej obecności było nawet trudniejsze.
Mój (ten na który patrzysz) blog nigdy nie kwitł, lecz miał dla Mnie wartość związaną z Moją osobistą Drogą. Realizowałem w nim coś innego, dalekiego od stereotypowych, zwykle obieranych motywów takiej aktywności. TiDżej realizował. Ja odchodziłem. TiDżej nie może istnieć beze Mnie, stąd strona "TiDżej w praktyce" kończy swój rozwój.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz