Z zainteresowaniem, w aurze wieczornego ("CR" - "Czasu Relatywnego") spokoju, czytam bloga Taty... Moją uwagę zwróciły słowa:
"Ten sen odmienił Moje dzisiejsze zamyślenie. Niby Jestem tutaj, a zarazem Mnie nie ma. Cieszę się wszystkim co wkoło, ale już nie tak, jak poprzednio. Moje zewnętrzne odczucia, już nie są skierowane bezpośrednio na rekwizyty okalającej Mnie sceny. Czuję, jakbym szukał tego, co kryje się za nią – owe kulisy, z których się wywodzę, z których wszystko się wywodzi."
Wyżej opisany stan ma swój odpowiednik i u Mnie - od czasu do czasu, choć rzadko. Niedawno jednak akurat znów doświadczałem tego rodzaju "wibracji", czy "aury" - w której czułem się podobnie.
W Swoim życiu zwykłem zwać to zjawisko "spowolnieniem kadru" - z uwagi na charakterystyczne wrażenie, iż wszystko wtedy "spowalnia". Spowalnia, jak również traci barwy - może nie tyle traci, co stają się one bledsze. A uwaga - dotąd mocno zaangażowana w "zewnętrzne Tu-i-Teraz" - nagle odnajduje siebie "Gdzie Indziej" ("Po Drugiej Stronie Lustra"...?). Jest to również to miejsce, które Tato określił "kulisami".
Nie jest to jednak zwyczajne zamyślenie (takie, jakich wiele). U Mnie jest to stan, w którym wszystko co było rzeczywiste do tej pory - stało się - niejako nagle - nierzeczywiste dotkliwie. Tak dotkliwie, iż nie ma się na czym oprzeć, nie ma się czego "uchwycić". Zaniepokojony (eufemizm?) umysł poszukuje wówczas ratunku w wyobrażeniach spektakularnego spełnienia ("Co by było, gdybyś... miał tutaj wszystko, co zechcesz?") - jednakże i ta sztuczka nie działa: okazuje się bowiem, że żadne wyobrażenie nie zmienia sytuacji - nadal "jestem 'poza tym'", nadal "poza nawiasem", nadal nie czuję tego, jako "Swoje", Mnie dotyczące, prawdziwe. Jest to różnica podobna do życia prawdziwego - oraz do życia we śnie, w którym zarazem zdajesz Sobie doskonale sprawę, że śnisz - i że prawdziwa rzeczywistość (lub ta prawdziwa bardziej) jest poza tym.
Moje odczuwanie nierzeczywistości na co dzień jest jak najbardziej komfortowe: mogę czerpać w pełni "soki życia", mogę doznawać mnóstwa ekscytacji i entuzjazmu, zaangażowania, spełnienia oraz satysfakcji. Jednakowoż czasem przybiera to formę ponadprzeciętną, odbierającą kolorom intensywność - i całkowicie sytuującą Mnie "poza 'tym wszystkim'", a jednocześnie "Gdzie Indziej".
Tak, jak gdyby w tym szczególnym momencie nie było tu Ciebie naprawdę. Spróbuj to Sobie wyobrazić. Zmysły mówią Ci, że jesteś "tutaj" - bez względu na to, co owe "tutaj" oznacza. Jednakowoż z drugiej strony wyraźnie odczuwasz, iż jest to tylko projekcja, makieta, imitacja, pozór. Czujesz żywotne soki prawdy gdzie indziej. Czujesz, że prawdziwe życie ma miejsce gdzie indziej. Czujesz, że Twoje Własne Serce bije gdzie indziej.
A to, co pozostaje - tutaj - jawi się w tym momencie, niczym skórka dawno już zjedzonej pomarańczy.
Szukasz wówczas w tym wszystkim jeszcze aromatu, szukasz kropli soku, szukasz tej esencji - ale jej nie znajdujesz. Nie jest to dyskomfortowe dla Mnie, raczej stanowi świetny bodziec do refleksji, a i zarazem swoisty drogowskaz - paradoksalnie - pomagający Mi żyć tutaj, operować na tej rzeczywistości, w tej czasoprzestrzeni. Łatwiej jest bowiem, znacznie, znacznie łatwiej - kiedy rozumiesz, z czym masz do czynienia, kiedy rozumiesz - gdzie aktualnie przebywasz. Wówczas przypomina Mi się, co jest (dla Mnie) najważniejsze: autoekspresja, manifestacja Własnej osobistej "wibracji", Własnego osobistego "tonu" - który na unikatowy sposób ma wpłynąć na wszystko wokół, zmodyfikować to, zmodelować. Ja - i Moja Kreacja. Niczym słowa Joachima Werdina: "JA jestem Świadomością a wszystko inne to moje stworzenie."
Myślę, iż to bardzo intensywne odczuwanie owych „kulis”, zmieniających priorytet tła, jest potwierdzeniem faktu, iż rzeczywistość fizyczna „tu i teraz” tu na Ziemi – nie jest rzeczywistością właściwą, z punktu widzenia Istoty nieśmiertelnej ograniczonej w ciele fizycznym.
OdpowiedzUsuńOdczucie zmiany percepcji ( w Moim przypadku ), zmieniło wszystko. Widzenie rzeczywistości zewnętrznej stało się drugim tłem, co sprawiło z kolei, iż jej ( rzeczywistości zewnętrznej ), wartość, realność, ważkość, odniesienie do Mojego wnętrza – jest jedynie scenografią. Natomiast priorytetem dla Mnie, dla Mojego „Ja” właściwego, a nie dla „ja” ograniczonego fizycznością, stało się to, co skrywa się za ową scenografią.
W taka zmiana musi przynieść niemal „wstrząsy” wnętrza. U Mnie, ten stan trwa już dość długo. Mianowicie od czasu, gdy wykonałem coś w rodzaju „resetu” własnego umysłu. Dochodząc do wniosku, iż dotychczasowy zasób wiedzy jaki posiadałem dotąd, stracił swoje odniesienie do Mojego „Ja” w momencie, gdy owe „Ja” się pojawiło w Mej świadomości jako niezaprzeczalny fakt. W momencie, gdy owe „ja” namacalne, fizyczne, straciło jestestwo Mnie Samego, Mnie właściwego – i właśnie w tym momencie stało się „rekwizytem”, jednakoż ważniejszym od „rekwizytów” scenicznych wokół Mnie.
Różnica między wybranym przeze Mnie „rekwizytem” a „rekwizytami” wokół Mnie jest dla Mnie znacząca. Polega ona na tym, iż wybrany przeze Mnie „rekwizyt” jest Moim wyborem, Mnie przydzielonym „narzędziem” do poznania Samego Siebie. Natomiast „rekwizyty” wokół Mnie po prostu są. Jedynie sytuacja, okoliczności, scena jest Moim wyborem, jaki dokonałem po podjęciu decyzji stanięcia na scenie o nazwie „Planeta Ziemia”. Innymi słowy Mój „rekwizyt” umożliwia Mi podjęcie „Bytu” na scenie, natomiast „rekwizyty wokół Mnie umożliwiają Mi „odnalezienie Własnej Idealności”, czyli zmianę samookreślenia Siebie.
To nie jest łatwy krok, gdyż zmienia niemal wszystko. A taki fakt, nie może ujść uwadze umysłu, który usilnie broni już wypracowanych norm myślowych. Jeśli nie znajduje potwierdzenia w swoim zasobie już pojętej wiedzy, to dokonuje automatycznie porównań, by inną ścieżką udowodnić irracjonalność uwalniającej się świadomości. Jednak rodzi się pytanie, co w sytuacji, gdy dokonuje się całkowity „reset”. Owszem, pamiętamy wiele z tego co umysł zgromadził, lecz poddajemy wszystko całkowitej dewaluacji, braku ważności, wiarygodności. Ogarniamy wszystko siecią całkowitego odosobnienia od „myślenia świadomością wolną od naleciałości”.
Uważam, że to jak „spalić zeszyt całego życia”, i spojrzeć na biel stronic „nowego zeszytu” – to nie da się opisać fizycznymi słowami. To tak, jakby chcieć opisać „ogromne poczucie wolności”, smakując „OB.” świadomie. Jakie znaczenie ma w tedy to, co wokół Mnie „tu i teraz”?. Jakie znaczenie ma „słowo fizycznego opisu” czegokolwiek?
W tedy owo znaczenie przybiera obraz owej „sceny”, a „Ja” w „ja” fizycznym odbywam podróż „Bytu” by poznać samego Siebie.
Pozdrawiam serdecznie Tata.