Spirala wzrostu

Spirala WzrostuPodczas niedawno przeprowadzonej, przyjemnej oraz interesującej rozmowy z Karmelem (pozdrawiam!), pomiędzy przeróżnymi tematami przewinęło się zagadnienie swoistego "zataczania koła" w rozwoju - duchowym, osobistym - czy też mówiąc ogólnie: we Własnym życiu.

Owe "zataczanie koła" jest czymś, co niezmiennie potrafi Mnie fascynować - a to dlatego, iż jest to w Moich oczach dość charakterystyczny proces. Od początku jednak...


Czym jest "zataczanie koła"?
Wyobraź Sobie, iż wyruszasz w podróż. Opuszczasz dom rodzinny - miejsce tak dobrze znane i tak komfortowe - by doświadczyć czegoś nowego. W ciągu następnych - powiedzmy, kilku lat - odwiedzasz odległe krainy, poznajesz obce kultury i nieco nimi nasiąkasz. Stykasz się z mnóstwem nowości, wliczając nowych ludzi oraz charakterystyczne dla danych społeczności zwyczaje. Czasem poznajesz nawet skrajnie inną - w porównaniu do tej z ojczystego kraju - mentalność, czy usposobienie osób wokół, tradycje bardzo egzotyczne - choć dla żyjących nimi osób jak najbardziej zwyczajne i przewidywalne.
 
Kiedy tak podróżujesz i podróżujesz, zwiedzasz i poznajesz coraz więcej, w którymś momencie z zaskoczeniem stwierdzasz, iż "jakoś tak wyszło" iż nogi poprowadziły Cię z powrotem do ziemi ojczystej, do domu. Nie planowałeś tego - po prostu w którymś momencie Twej podróży szlak zaprowadził Cię tutaj z powrotem, może co najwyżej od innej strony, z innego kierunku. Tak czy owak, w efekcie - nagle, z zaskoczenia znów znajdujesz się w domu, miejscu które jako jedyne miało zapewne w Twoich oczach przywilej komfortowego azylu bezpieczeństwa, źródła ciepła, ostoi przewidywalności. Miejsce, w którym zapuściłeś korzenie tak bardzo, iż nie miało prawa się zmienić, nie tak - by zaskoczyć. Dzieje się jednak coś zgoła innego: rozpoznając Swój dom, odczuwasz go jednocześnie jako jedno z tych "obcych", zróżnicowanych miejsc, które zwiedziłeś (!). Z początku nie możesz tego pojąć - w końcu wszystko wygląda teoretycznie tak, jak to zapamiętałeś, a zmiany - nawet jeżeli jakiekolwiek zaszły - nie są znaczące. W gruncie rzeczy więc, choć prawie nic się nie zmieniło, Ty czujesz się jak gdyby jednak zmieniło się wiele, niepokojąco więcej, niż mógłbyś przypuszczać. "Co uległo zmianie?" - pytasz Sam Siebie, i z początku nie dostrzegasz logicznej odpowiedzi, mającej uzasadnić to dziwne, niespodziewane uczucie nowości, czy może nawet obcego charakteru Twojego Własnego domu.
 
W końcu jednak odpowiedź objawia się Tobie w fascynującym spostrzeżeniu, iż to nie dom się zmienił, lecz Ty Sam. To podróż - sama w sobie, pełna tych wszystkich doświadczeń i zróżnicowania - w jakiś sposób wpłynęła na Ciebie, odmieniła Cię bardzo dosłownie oraz namacalnie, w takim stopniu, iż - kiedy ponownie odnalazłeś Siebie na ziemi ojczystej - spostrzegłeś, iż spoglądasz już na wszystko nowymi oczami. Innymi słowy, podróż i wszelkie zdobyte podczas niej doświadczenia zmodyfikowały Twoją percepcję. Człowiek który wyruszył w podróż, opuścił dom - tak naprawdę nigdy już doń nie powraca. Za to Ty... Ty Sam odwiedziłeś Swój Dom po raz pierwszy, po raz pierwszy od lat - jako inny człowiek, człowiek wzbogacony, człowiek z szerszym horyzontem, większą ilością doświadczeń, przemyśleń... człowiek nie tyle odmieniony, co po prostu rozwinięty poprzez czas, przestrzeń oraz spektrum doznań.
 
Aby doświadczyć wyżej opisanego procesu "zataczania koła" i "odnajdywania Siebie nowym" w tego efekcie, nie musisz podróżować. Twoją "podróżą" mogą być bowiem jakiekolwiek doświadczenia życiowe, a "opuszczeniem domu" - duża zmiana w Twoim życiu. Może stać się tak, iż spadnie na Ciebie "znikąd" i potoczy, jak lawina - pociągając za sobą, daleko od dotychczasowego spokoju, bezpieczeństwa i komfortu (wszystkiego, co do tej pory było znane i przewidywalne). Zwykle w takich sytuacjach prędzej czy później potrafimy się przystosować, zaadoptować zaistniałe okoliczności do Własnego Jestestwa, jakoś się w tym wszystkim odnaleźć. Możesz więc nauczyć się w końcu nie tylko nie wyjść z tego procesu dobrze poturbowanym, ale i wręcz przeciwnie: całkiem sprawnie surfującym po kamieniach i kamyczkach, choćby ciągle jeszcze staczały się z impetem w dół. Następnie, dumny już i zadowolony z tak ważkich osiągnięć, w którymś momencie możesz zdać Sobie sprawę, iż lawina jakimś tajemnym sposobem ucichła - sytuując Cię znów w komfortowym spokoju - w stanie, z którego przybyłeś: w okolicznościach i możliwościach których doznawałeś tak długo i którymi tak mocno przesiąknąłeś, nim "zrzuciło Cię z nóg". Zdawałoby się teraz, iż powinieneś odetchnąć - w końcu "koszmar" się wreszcie zakończył, w końcu znów znalazłeś się w ciepłym, bezpiecznym zaciszu domowej przewidywalności. A jednak tak nie jest... okazuje się bowiem, iż chociaż cieszysz się bardzo z tak miłej niespodzianki, chociaż cieszy Cię możliwość ponownego doznawania tak dobrze Ci znanych z przeszłości doświadczeń - to jednak jednocześnie z zaskoczeniem zdajesz Sobie sprawę, iż nie jesteś już tym samym człowiekiem, którego "zwaliło z nóg". Tamta osoba w istocie zapewne ucieszyłaby się wręcz euforycznie, przyjmując z ulgą "Dużą Zmianę" jako co najwyżej senny, nierzeczywisty koszmar, z którego właśnie szczęśliwie się obudziła. Ty natomiast już dawno tak na to nie patrzysz - zaadoptowałeś się bowiem, doznałeś czegoś nowego - zapewne wielu nowych, interesujących rzeczy - nauczyłeś się surfować i nie tylko szczęśliwie "wróciłeś do domu", ale i przywiozłeś jeszcze mnóstwo "pamiątek": bogactwa osobistego rozwoju. Okazało się bowiem, iż "po drodze" w istotnym stopniu wzbogaciłeś Siebie: rozwijając się, doświadczając, poznając. Wszystko to uczyniło Cię jeszcze lepszym, bardziej dojrzałym, poszerzyło perspektywę, powiększyło mądrość.

W tego rodzaju wyżej opisanej podróży możesz znaleźć się dwojako: doświadczając "Dużej Zmiany" z zaskoczenia lub też... decydując się nań celowo. Tak czy owak, oba warianty są w stanie w którymś momencie doprowadzić Cię "z powrotem do 'punktu wyjścia'" - kiedy to stwierdzisz, iż poniekąd "zatoczyłeś pełne koło". Wizualizacja tego procesu w formie poruszania się po okręgu nie byłaby jednak w pełni adekwatna, nie uwzględniając postępu - i tu z pomocą przychodzi wizualizacja "3D": zamiast dwuwymiarowego okręgu - trójwymiarowa spirala. Możesz wyobrazić Sobie taką spiralę, niczym klasyczną sprężynę o stałej średnicy względem wysokości. Jeżeli teraz wyobrazić Sobie ruch następujący po owej spirali (zatoczenie koła) - to chociaż widziany z perspektywy dwóch wymiarów przypominałby płaski okrąg, z perspektywy trójwymiarowej ujrzelibyśmy również progresywny charakter tego ruchu: nie tylko postępującego do przodu, ale i wznoszącego się. Kiedy to więc na spirali zostanie zatoczone "pełne koło" - osiągnięty ponownie punkt wyjścia będzie stanowił ten sam punkt tylko w dwóch wymiarach - w trójwymiarowej przestrzeni ujrzymy, iż znajduje się on "o niebo wyżej" od pierwotnego miejsca startu. Stąd właśnie bardzo spodobała Mi się wizualizacja spirali, którą od tej pory (kiedy Karmel wspomniał w rozmowie o korkociągu) lubię nazywać "spiralą wzrostu". Fascynuje Mnie, iż tego rodzaju zjawisko może w ogóle występować w Naszym życiu - oraz to, jakie są jego konsekwencje, kiedy już "zatoczymy koło". W ponownym zetknięciu się z dobrze znanymi już Nam okolicznościami z przed rozpoczęcia "podróży" jesteśmy już innymi ludźmi, znacząco odmienionymi, wzbogaconymi rozwojem i doświadczeniami. To znowuż daje Nam możliwość nowego, świeżego, szerszego oraz doskonalszego spojrzenia na coś, do czego wcześniej mieliśmy już długo ugruntowane i przewidywalne podejście. Nasza perspektywa może ulec więc istotnym modyfikacjom - które śmiało nazwałbym ewolucją - dzięki czemu tą samą rzeczywistość jesteśmy w stanie postrzegać inaczej, uzyskując nowe możliwości, nową jakość życia, postęp tym bardziej satysfakcjonujący - iż bardzo namacalny. Ponadto może się okazać, iż "spirala wzrostu" obdarzyła Nas nie tylko nowym spojrzeniem na to, co już Nam znane - ale i nowymi umiejętnościami, kompetencjami... dzięki którym możemy rozpocząć coś nowego. Efekt jest wspaniały: podwyższenie jakości już istniejących aktywności, jak również poszerzenie ich zakresu. I to wszystko uzyskane w niestereotypowy sposób - tj. bez praktyki jednej i tej samej czynności w kółko przez "x" czasu, lecz dzięki odstawieniu jej na bok na jakiś czas. Jakaż zaskakująca moc leży w tego rodzaju procesie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz